Odnawiany przeze mnie przedwojenny kwietnik był w bardzo kiepskim stanie. Krzywy, popękany i w sporej części zjedzony przez drewnojady. Szczególnie w złej kondycji była półka. Mogłabym usunąć wystające po bokach elementy, ale zależało mi, żeby kwietnik miał jak najwięcej miejsca na doniczki. Miał stanowić bazę pod małą domową dżunglę. Mogłabym też wymienić półkę na nową, ale zależało mi na lekko postarzonym efekcie końcowym, więc po wymianie straciłby cały charakter.
Przygotowanie do malowania
Odnawianie kwietnika zaczęłam od wstępnego usunięcia starych warstw farby, żeby sprawdzić z jakimi szkodami mam do czynienia. Częściowo skrobakiem, częściowo szlifierką usunęłam warstwy brązowej farby. Kwietnik naszpikowałam i nasączyłam środkiem przeciw drewnojadom i po porządnym owinięciu folią wysłałam na dwutygodniową kwarantannę. Do odrobaczania zainfekowanych mebli używam zwykle środka o nazwie Xirein. Aplikuję go za pomocą strzykawki do każdej dziurki po drewnojadzie, a następnie pędzlem smaruje i nasączam całe drewno.
Po kwarantannie przyszedł czas na wzmocnienie konstrukcji, naprawę pęknięć i zaszpachlowanie wszystkich ubytków i odkrytych korytarzy po drewnojadach. Na koniec wszystko na gładko wyszlifowałam.
Malowanie i stylizacja kwietnika
Malowanie zaczęłam od wyrównania koloru całego kwietnika, ponieważ wierzchnia warstwa miała być nieco przeszlifowana i postarzona. Całość pomalowałam farbą akrylową w kolorze żyznej ziemi marki Newcolors.
Kolejnym etapem było dodanie nowego elementu na froncie. Wykorzystałam do tego nowość, którą niedawno wprowadziła Sabina ze sklepu Wood&Crafts – ornament z pyłu drzewnego. Taki ornament ma więcej zastosowań niż zrobione z pełnego drewna. Po delikatnym podgrzaniu suszarką lub opalarką staje się bardziej elastyczny – łatwo można dopasować i przykleić go do powierzchni, nawet jeśli jest bardziej obła. Dekory z pyłu drzewnego są też łatwiejsze w obróbce. Mój ornament był nieco zbyt duży, więc z łatwością przycięłam go nożykiem do tapet i wyrównałam papierem ściernym.
Przyszedł czas na docelowy kolor mojej metamorfozy. Postanowiłam wykorzystać próbkę mlecznej farby Milk Paint Homestead House w kolorze potpourri, którą dostałam z Wood&Crafts. Ten odcień bardzo jasnej szałwii będzie pięknym tłem dla zielonych kwiatów doniczkowych.
Bardzo lubię farby mleczne i sądzę, że w Polsce są bardzo niedoceniane. To farby o najprostszym i najbardziej naturalnym składzie, wzorowane na pierwszych farbach, którymi ludzie malowali meble. Można za ich pomocą uzyskać ciekawe efekty postarzanego mebla, wykończenia w stylu chippy look, ale też zakończyć swoją metamorfozę na niezwykle gładkim wykończeniu.
Farby mleczne kupujemy w formie proszku, który należy przed malowaniem wymieszać w równych proporcjach z wodą. Ważne jest dokładne rozmieszanie wszystkich grudek, w których zamknięte są różne odcienie pigmentów, na które składa się kolor farby. Jeżeli chcemy mieć pewność, że farba będzie dobrze się trzymać na każdej, nawet gładkiej powierzchni mebla, należy dodać specjalnego podkładu zwiększającego przyczepność, np. Ultra Grip Fusion. Ja tego podkładu nie dodawałam do farby.
Pierwsza warstwa farby zwykle jest transparentna i wygląda na mało napigmentowaną. Jednak należy zaufać procesowi. Druga warstwa jest już bardzo kryjąca. U mnie nie było potrzeby nakładania następnych i dwie w zupełności wystarczyły.
Wykończenie
Farba mleczna ma to do siebie, że wykończoną powierzchnię powinno się przeszlifować drobnoziarnistym papierem (szczególnie kiedy chcemy uzyskać efekt chippy look). Ja najczęściej używam bardzo delikatnej starej gąbeczki z wytartym już nieco materiałem ściernym, która delikatnie wygładza powierzchnię. Jeżeli zależy mi na mocniejszych przetarciach na krawędziach, używam papieru o nieco niższej gradacji.
Jeżeli interesuje Cię uzyskanie mocniejszego efektu to koniecznie zajrzyj do mojego wpisu o tym jak uzyskać efekt chippy look na meblu.
Kwietnik postanowiłam wykończyć matowym lakierem Luxdecor Chalk It, mimo że do zabezpieczania farb mlecznych rekomendowane jest używanie wosku lub oleju. Lakiery na bazie wody mogą zwiększyć efekt chippy.
Efekt końcowy
Malowałaś/-eś już kiedyś farbami mlecznymi? Znasz ornamenty z pyłu drzewnego? Daj znać w komentarzu.
Wpis powstał przy współpracy reklamowej ze sklepem Woods&Crafts
Blanka! Świetna realizacja! Fantastyczne zdjęcia i bardzo wartościowy materiał. Współpraca z Tobą to czysta przyjemność 🙂
Dzięki Sabinko! Ilość zdjęć musiałam jednak okroić, bo było ich dużo za dużo 😉
Fajnie wyszło. Kolor jeszcze bardziej wysmuklił kwietnik. Dzięku za szczegółowy opis 😀
Dziękuję 🙂 Dużo lepiej mu w jasnym kolorze niż w brązach. Mam nadzieję, że coś dla siebie ciekawego czy nowego znalazłaś w tym opisie 🙂
[…] Jeżeli chcecie zobaczyć, jak maluję kwietnik farbą mleczną firmy HomeStead House, to wpis znajdziecie TUTAJ. […]
[…] metamorfozę kwietnika w pięknym jasnym szałwiowym […]
[…] stolik w kolorze Duck Egg Chalk It LuxdecorKredens w kolorze Duck egg Chalk It Luxdecor rozjaśniony białym woskiem Dusty Green (ciemniejszy) i Sage (jaśniejszy) – Nordic Chic Chalkpaint (mat. prasowe)Stockholm Green Homestead House Milk PaintAcadia Homestead House Milk PaintFarby mleczne Homestead House: Stockholm i Acadia (mat. prasowy HH Milk Paint)Acadia Homestead House Milk Paint (materiał prasowy HH Milk Paint)Kwietnik w kolorze Potpourri Homestead House Milk Paint (o metamorfozie tego kwietnika przeczytasz TUTAJ) […]